Chillować z Bogiem

14/07/2024 8:37
Redakcja

Wakacyjny chill to przede wszystkim odespanie porannych autobusów, codziennej szkoły czy studiów, piętrzących się spraw do ogarnięcia i deadline’ów, z którymi ledwo wyrabiamy na zakrętach. Czy może stać się szansą na spotkanie z Mistrzem inne niż na co dzień?

Naturalne dowody

Dowodów na istnienie Boga jest kilka(naście). Możemy sięgać do skarbca filozofii i teologii, podglądać naukowców, którzy pod mikroskopem potwierdzają autentyczność cudów eucharystycznych, albo słuchać świadectw przyjaciół Jezusa, którzy z płonącymi oczami przekonują, że wiara ma sens.

Dla mnie specjalne miejsce w tej wyliczance zajmuje natura. To pośród niej człowiek się nastraja, o czym często wspominał ks. Krzysztof Grzywocz. Życie tego charyzmatycznego duszpasterza przesiąknięte było zachwytem nad harmonią. Gdy wchodził do eleganckiego miejsca mówił: “Zobacz, jak tu jest pięknie”. Na jednych z ostatnich rekolekcji, które wygłosił, usłyszałem: “Tak, jak instrument muzyczny trzeba nastrajać, podobnie nastrajać musi się człowiek. Gitara ma stroik, a człowiek? Człowiek może się nastroić w miejscu, gdzie jest niebywałe piękno, które go przerasta – pośród natury.”

Tatry

Idąc granią rozglądam się i nie przestaję zachwycać pięknem krajobrazu. Sztuka uważności podpowiada, aby umieć zatrzymać się tu i teraz. Jest wreszcie pora, aby docenić moment dotarcia do celu, nawet, gdy człowiek śmierdzi potem, w plecaku zostały dwie puste butelki po wodzie, a godzinę temu przyszedł moment zawahania, czy iść dalej. Każdy miłośnik Tatr (i tych mniejszych gór) doskonale zna to uczucie. Ale sam zachwyt nad pięknem natury i radością ze zwycięskiego zdobycia szczytu czy przełęczy to stanowczo za mało.

Tatry to dowód na istnienie Boga. Po co Pan Bóg je stworzył? Aby człowiek mógł je zdobywać. I tak je zdobywamy, ciesząc się z tego, że rano widziało się ten szczyt z dołu, a teraz można siedzieć na górze, popijać Colę z puszki i lokalizować Krupówki.

W górach uczę się pokory. Nawet dobrze poznane szlaki mogą zaskoczyć. Mierzymy się nie tylko z pogodą, która bywa markotna, ale także z własnymi ograniczeniami. Nad kondycją fizyczną pracuję cały rok, ale w okolicznościach żaru z nieba i ostrych skał bywa trudno. Myślę nieraz, że tatrzańskie zmagania powyżej tysiąca metrów przypominają zmagania duchowe, te w nizinach. To normalne, że nieraz brakuje sił, za to pragnienie (nie tylko wody) wciąż rośnie. Czy zawsze chce mi się iść ścieżką psalmów brewiarzowych albo docierać na szczyt duchowy podczas Eucharystii? Nie zawsze! A jednak nie odpuszczam, bo za tą bramą czeka piękny widok Jezusowego pastwiska.

Bałtyk

Nieco inaczej jest na północy Polski. Szum morskich fal i orzeźwiająca bryza unoszą się nad plażą. No właśnie: piach, piach, piach. W dzieciństwie jeździliśmy na wakacje nad Bałtyk, gdzie tarczyca mamy mogła się nieco zregenerować. Tak więc dni na urlopie kojarzyły mi się zazwyczaj z siedzeniem na plaży. Niezbyt to lubiłem. No bo ile można bawić się w piaskownicy albo pluskać w wodzie. O wiele bardziej lubiłem, gdy po przebudzeniu okazywało się, że jest pochmurna pogoda, która zapowiadała wycieczki do latarni albo portu, gdzie podziwiałem okręty.

Po wielu latach odkrywam nadmorską plażę na nowo. Bezczynność odpoczynku, wsłuchiwanie się
w szum wody i nieschodzący z twarzy uśmiech podczas zachodzącego słońca. Może od czasu do czasu trzeba się zatrzymać i zwyczajnie nic nie robić? Warto sobie pozwolić na wynudzenie się.

W naszej duchowości jest podobnie. Kojarzysz pewnie znaną pieśń religijną: Wystarczy byś był, nic więcej. Adoracja Najświętszego Sakramentu może przypominać leżenie na piasku i opalanie się. Nic (sic!) nie musisz robić. To słońce operuje i zapewnia piękną karnację. Na modlitwie nie musisz zagadywać Jezusa swoimi opowieściami. On mówi: wystarczy byś był, nic więcej.

Duchowość rekreacji

Z nostalgią wspominam swój pierwszy obóz w Tatrach, jeszcze jako młody ministrant. Ksiądz opiekun uczył nas na szlaku modlitwy Ave Maria. W ciągu kilku dni wędrówek wszyscy znaliśmy na pamięć Pozdrowienie Anielskie po łacinie. Wędrówki górskie i leżenie na plaży sprzyja refleksji, ba: medytacji.

Podczas zdobywania szczytu można odmówić różaniec albo koronkę. Na plaży poczytać Pismo Święte. Może postanowić sobie lekturę wybranej Ewangelii, od początku do końca. Na parę chwil założyć słuchawki i posłuchać inspirującej homilii czy katechezy, a potem pozwolić im wędrować  naszych myślach.  Być może zdarzy się natrafić  na szlaku na Eucharystię na polanie? Szczęście trafia się szczęśliwym.

Wakacje  – czas super odpoczynku, mogą  stać się okazją do odkrywania nowych form religijności i duchowości. Wart z tego korzystać – kreatywnie. Bóg daje nam letni czas, abyśmy nabrali nowej energii.

Ks. Kamil Falkowski

Skip to content